***
„Panie Panter, wczoraj usłyszeliśmy taki świetny dowcip, że musimy go Panu…, że muszę go Panu opowiedzieć. Mój mąż znał go już…, ale dowcip jest nieziemski. No to niech Pan tylko teraz posłucha:
Pewien facet, Walterze, nie strzepujże popiołu na dywan, no uważaj! Strzepujesz przecież cały czas popiół na dywan; no więc, jeden facet…, nie, pewien wędrowiec zgubił drogę w górach. No więc idzie w góry i gubi drogę – gdzieś w Alpach. Co? W Dolomitach, no to nie w Alpach, przecież to wszystko jedno. No więc idzie tam, jest noc i nagle widzi światło, i idzie prosto do tego światła…, no dajże mi opowiedzieć! To jest ważne! Podchodzi, a tam stoi chata, a w niej mieszka para wieśniaków. Chłop i jego żona. Chłop jest stary, a ona jest młoda i piękna, bo przecież młoda. Oboje już leżą w łóżku. Nie, oni jeszcze nie leżą w łóżku…”.
„Moja żona nie umie opowiadać dowcipów. Ja opowiem. A ty możesz potem powiedzieć, czy było dobrze. Więc teraz ja Panu opowiem:
Pewien facet wędruje po Dolomitach i gubi drogę. W końcu – ależ ty to umiesz zamieszać w głowie, przecież to wcale nie tak było w tym dowcipie. W Dolomitach, tak to było! W Dolomitach mieszka stary chłop ze swoją młodą żoną. I nie mają już nic do jedzenia; do następnego dnia targowego została im już tylko jedna puszka konserwy wołowej. I oni sobie tę konserwę trzymają na czarną godzinę. I wtedy przychodzi… – no co nie tak? Nic nie mylę! Siedźże cicho…, wtedy w nocy przychodzi wędrowiec, no więc pukanie do drzwi, stoi facet, no zabłądził… i on prosi o nocleg. No, ale oni nie mają noclegu dla niego, to znaczy oni mają tylko jedno łóżko i oboje w nim śpią. Co? Trudno, to przecież bzdura… Może być bardzo przyjemnie!”.
„No nie, ja bym nie mogła. Zawsze któryś, ten – wierzga we śnie, no ja bym nie mogła!”
„No i przecież wcale nie musisz. Przestań mi ciągle przerywać”.
„Bo mówisz, że byłoby przyjemnie. Ja uważam, że wcale by nie było przyjemnie”.
„No więc…”
„Walterze, popiół! Czy nie możesz wziąć sobie popielniczki?”
„No więc…, ten wędrowiec stoi w tej chacie, mokry od deszczu, i bardzo chce zostać na noc. A chłop mu mówi, że przecież może spać w łóżku z jego żoną”.
„Nie, to nie tak było. Walterze, źle to opowiadasz! Pomiędzy, między nim a jego żoną – to znaczy wędrowiec może spać pośrodku!”.
I tak dalej: cała historia kończy się małżeńskim zamętem. Nikt się nie dowiedział, jaki właściwie był ten „dowcip”.
Pewien facet, Walterze, nie strzepujże popiołu na dywan, no uważaj! Strzepujesz przecież cały czas popiół na dywan; no więc, jeden facet…, nie, pewien wędrowiec zgubił drogę w górach. No więc idzie w góry i gubi drogę – gdzieś w Alpach. Co? W Dolomitach, no to nie w Alpach, przecież to wszystko jedno. No więc idzie tam, jest noc i nagle widzi światło, i idzie prosto do tego światła…, no dajże mi opowiedzieć! To jest ważne! Podchodzi, a tam stoi chata, a w niej mieszka para wieśniaków. Chłop i jego żona. Chłop jest stary, a ona jest młoda i piękna, bo przecież młoda. Oboje już leżą w łóżku. Nie, oni jeszcze nie leżą w łóżku…”.
„Moja żona nie umie opowiadać dowcipów. Ja opowiem. A ty możesz potem powiedzieć, czy było dobrze. Więc teraz ja Panu opowiem:
Pewien facet wędruje po Dolomitach i gubi drogę. W końcu – ależ ty to umiesz zamieszać w głowie, przecież to wcale nie tak było w tym dowcipie. W Dolomitach, tak to było! W Dolomitach mieszka stary chłop ze swoją młodą żoną. I nie mają już nic do jedzenia; do następnego dnia targowego została im już tylko jedna puszka konserwy wołowej. I oni sobie tę konserwę trzymają na czarną godzinę. I wtedy przychodzi… – no co nie tak? Nic nie mylę! Siedźże cicho…, wtedy w nocy przychodzi wędrowiec, no więc pukanie do drzwi, stoi facet, no zabłądził… i on prosi o nocleg. No, ale oni nie mają noclegu dla niego, to znaczy oni mają tylko jedno łóżko i oboje w nim śpią. Co? Trudno, to przecież bzdura… Może być bardzo przyjemnie!”.
„No nie, ja bym nie mogła. Zawsze któryś, ten – wierzga we śnie, no ja bym nie mogła!”
„No i przecież wcale nie musisz. Przestań mi ciągle przerywać”.
„Bo mówisz, że byłoby przyjemnie. Ja uważam, że wcale by nie było przyjemnie”.
„No więc…”
„Walterze, popiół! Czy nie możesz wziąć sobie popielniczki?”
„No więc…, ten wędrowiec stoi w tej chacie, mokry od deszczu, i bardzo chce zostać na noc. A chłop mu mówi, że przecież może spać w łóżku z jego żoną”.
„Nie, to nie tak było. Walterze, źle to opowiadasz! Pomiędzy, między nim a jego żoną – to znaczy wędrowiec może spać pośrodku!”.
I tak dalej: cała historia kończy się małżeńskim zamętem. Nikt się nie dowiedział, jaki właściwie był ten „dowcip”.
***
Zabawne, bo najbardziej zapadła mi w pamięć puszka z konserwą wołową ;-)
A mi utkwiło .."Walterze, nie strzepujże popiołu na dywan,"..no jakbym siebie widziała tylko nie o popiół tu by chodziło ale o okruszki np z ciasta...hehehe. Tez mnie to rozprasza jak coś opowiadam.
OdpowiedzUsuń:-))
OdpowiedzUsuń