sobota, 15 września 2012

Wakacyjne smaki i smaczki

Jak dobrze, że istnieją aparaty fotograficzne :-) Można dzięki nim utrwalić tyle obrazów i unikatowych momentów, czego nasza (a na pewno moja) pamięć nie potrafi oddać w takim zakresie. Fotografia to impuls do wspomnień o kolorach, miejscach, spotkaniach, ważnych chwilach, radości, zapachach, smakach... Z tegorocznych wakacji przywiozłam ich wiele. Pomyślałam, że podzielę się kilkoma. Zapraszam na wycieczkę po austriackich zielonych płucach Europy,  z których wrócił z nami taki fajny chochlik ;-)




Piękne widoki z zabytkowego kościółka
w miejscowości St. Peter am Kammersberg
Niedaleko niej mieszkaliśmy na campingu.
A to już klika zdjęć z małego, ale bardzo urokliwego miasteczka Murau, które znane jest dzięki działającemu w nim od 500 lat browarowi Murau.

Plan  miasta
Jedna z nielicznych w tym miejscu restauracyjek
Muraurskie "kioski z gazetami"
Restauracyjka mieszcząca się na peronie kolejowym, z którego odjeżdża m.in. zabytkowa kolejka Murtalbahn

Wnętrze Muzeum Browaru Murau
Jedna z ekspozycji, prezentująca produkty, z których wytwarza się piwo
A to juz gotowy produkt ;-) Jedne z rodzajów piwa Murau, które stoi sobie spokojnie w skrzynkach dniami i nocami pod sklepem w jednej z miejscowości. I nikt tego nie kradnie!

Następnie w jednej z miejscowość [której nazwy nie pamiętam :( ] zachwyciły mnie bardzo zadbane kamienice.



Krowy to stały element austriackiego krajobrazu. Są wszędzie, nawet na wysokości 1800 m n.p.m. w okresie naszego urlopu były jedynymi towarzyszami na szlakach ;-)


Miasto Villach, jedno z większych w tamtym rejonie i, co widać na zdjęciu, opanowane przez motocyklistów. Jak się okazało, mieli swój zlot w tym regionie. W tle kościół św. Mikołaja. Poniżej kilka obrazków z tego miejsca. Polecamy na krótka wycieczkę, odpoczynek i ze względu na pyszną kawę.



Co można robić w Alpach, jeśli nie ma pogody na wspinaczkę? Kontynuować zwiedzanie "równin" ;-) Wybraliśmy się więc do położonego przy autostradzie, niedaleko Klagenfurtu, parku Minimundus pooglądać modele największych światowych budowli. Rzeczywiście była ich całkiem pokaźna reprezentacja, a z Polski - warszawski Zamek Królewski. Wyglądał imponująco :-)


Była to też okazja do przyjrzenia się z bliska wieży Eiffla ;-)


I na szczęście pogoda postanowiła nam sprzyjać. Zaczeliśmy wędrowanie.
Najpierw Houserersee (1878 m n.p.m.). Byliśmy tam SAMI :-)





i nasz towarzysz drogi - byczek Fernando ;-)
Kolejnym szczytem, który zdobyliśmy, był Greim (2474 m n.p.m.). Majestatyczna góra, z mozolnym szlakiem na wierzchołek, ale naprawdę warto. Żałowaliśmy tylko, że chmury uparcie nas atakowały z każdej strony. Po drodze spotkaliśmy 2 osoby i psa ;-)



W stronę chmur...

Szczyt
Tym szlakiem na pewno szedł Yeti ;-)
A po zejściu można się wzmocnić w jedynej w tym miejscu restauracyjce

Potem wybraliśmy się w cudowny, słoneczny dzień na górę Gstoder (2140 m n.p.m). Bardzo przyjemny szlak i fantastyczne widoki.




Widok ze szczytu, nawet uwidocznił się w tle lodowiec.

W Alpach, podobnie jak w naszych Tatrach, można zbierać pieczątki ze szlaków. Różnica polega tylko na tym, że u nas są one w schroniskach, a tam w skrzyneczkach umocowanych na krzyżu, który zwykle widnieje na szczycie. Spotkaliśmy rodzinę z dziećmi, które miały założony zeszyt wędrowników i opisywały w nim swoje wspinaczki, a potem z radością przybijały pieczątki :-)



W przerwie między szczytami ;-) odwiedziliśmy Zamek Burg Hochosterwitz - Burgverwaltung.
Piękne miejsce, bardzo dobrze zachowane, z cudownymi widokami, jeśli jest pogoda. Można wejść na górę i po drodze oglądać zabytkowe baszty, mury i okolicę albo wjechać wagonikiem (co chyba jest mocnym przeżyciem, bo chwieje się na wszystkie strony i za każdym razem słychać z niego piski ludzi). Oczywiście wybraliśmy drogę pieszo (ok. 20 minut).




Wspomniany wagonik na max 7 osób

Wejście w przepaść ;-)

Jeden z ogrodów
Stacja Drogi Krzyżowej, która wiedzie właśnie drogą na zamek

A na koniec kilka austriackich produktów, które przetestowaliśmy ;-) i możemy polecić.



7 komentarzy:

  1. uwielbiam Austrię :-)
    i tęsknię...

    do 16 roku życia byłam tam ponad 30 razy, czasami nawet 3 razy w roku ;)

    niestety teraz jakoś nigdy nie jest po drodze, a szkoda bo jest piękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był nasz drugi wypad do Austrii i jesteśmy niezmiennie zachwyceni, zwłaszcza spokojem, który panuje w alpejskich wioskach.

      Usuń
  2. Po tytule posta sądziłam, że będziesz prezentować wakacyjne dania, w tym austriackie, a tu same zdjęcia alpejskich krajobrazów:):):) Czyżby zmieniał się charakter bloga z kulinarnego na podróżniczy?;)Pięknie jest w tej Austrii!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ skąd :-) to tylko przerywnik, tak jak twoje filcowanki :-) a produktów garść jest, więc na upartego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, chyba by mi się tam spodobało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie byłam w Austrii. Przeglądając zdjęcia muszę przyznać, że jest tam pięknie :]

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli zostawisz czasem kilka słów od siebie :-)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...